Zapraszam do lektury rozmowy o cyklu Obsesja, którą przeprowadziła ze mną Agnieszka Rumińska na łamach serwisu Bryła.pl:
link.
Rozmowa jest trochę skrócona, korzystając z możliwości zamieszczam u siebie pełną wersję:
Jak to jest żyć w cieniu Sky Towera?
Dla mnie, pod fotograficznym względem, niewątpliwie ogromnie inspirująco, chociaż jest to dwuznaczne doświadczenie. Mamy bowiem do czynienia z dość banalną i bardzo brutalnie ingerującą w przestrzeń Wrocławia architekturą, którą oceniam negatywnie. Uważam, że budowa tego wieżowca spowodowała istotną zmianę urbanistyczną i to nie tylko w kwestii czysto architektonicznej, ale przede wszystkim mentalnej. 212-metrowy Sky Tower, będący popularnym punktem odniesienia, widocznym właściwie z każdego miejsca, wygenerował nowe centrum miasta. Warto pamiętać, że przed wojną ulica, przy której się mieści wieżowiec, miała zupełnie inną, zwartą zabudowę. Natomiast w jego miejscu stał wcześniej inny budynek, niższy o ponad połowę, który jednak nie dominował tak nad panoramą Wrocławia.
Skąd pomysł na to, by z tego wieżowca uczynić obiekt swojej pracy?
Ponieważ uważam, że to pierwsza tak poważna zmiana w obrębie estetyki miasta, jaka zaszła we Wrocławiu od wielu lat. Postanowiłem przyjrzeć się tym wizualnym przeobrażeniom. Zauważyłem, że jest w mieście wiele ulic, często zupełnie niereprezentacyjnych dróg, które wcześniej nie prowadziły do konkretnego, pojedynczego celu, a teraz po raz pierwszy uzyskały zwieńczenie w postaci górującego na ich końcu wieżowca. W efekcie drastycznie zmienia się percepcja miasta przez jego mieszkańców. Interesują mnie miejsca powszechnie dostępne dla przechodniów, spacerowiczów, kierowców. Takie, które się widzi, ale może nie zawsze dostrzega. W tym widzę sens prezentowanych fotografii. Uwzględniając oczywiście różnice w skali dokonanych zmian i odmienne konteksty społeczno-kulturowe można w pewnym stopniu porównać je do tych, które miały miejsce w Paryżu, po wybudowaniu wieży Eiffla. Ona również była poddawana mocnej krytyce, zwłaszcza wśród artystów i pisarzy, chociaż porównując ze sobą teraz te dwa obiekty moglibyśmy XIX-wiecznym Francuzom powiedzieć jedno: „mogło być gorzej!”. Uważam taką dokumentację za istotną z tego względu, że każdy kolejny drapacz chmur, który tu powstanie nie zmieni w krajobrazie tyle, ile Sky Tower.
Pokazujesz Sky Tower z wielu różnych perspektyw, czy któraś z nich szczególnie zapadła Ci w pamięć?
Większość fotografii z cyklu Obsesja to obrazy, które nosiłem długo w pamięci i później odtwarzałem za pomocą aparatu, kiedy podjąłem decyzję, aby ułożyć z tego większą całość. W tym sensie jestem nie tylko dokumentalistą, ale i uczestnikiem tego wieżowcowego spektaklu. Najintensywniejsze wizualnie wydają mi się te z pozoru najbardziej banalne – perspektywa z ul. Tuwima, Berenta, Na Niskich Łąkach, czy alei cmentarnej. Ważna jest dla mnie różnorodność, dlatego fotografowałem zarówno centrum miasta, jak i jego obrzeża, zwracałem uwagę na architekturę przedwojenną, wielkopłytową oraz tę nowoczesną. Ponieważ zależy mi na neutralnym spojrzeniu i odpowiednim odwzorowaniu perspektywy, najodpowiedniejszy do pracy jest aparat wielkoformatowy. Zdecydowałem się również na zastosowanie negatywów czarno-białych. Pozwalają one bowiem na spojrzenie na rzeczywistość z pewnego dystansu.
Wrocław powinien dalej rosnąć w górę?
Nie wiem, czy powinien, ale na pewno będzie. Niestety jest on w dużym stopniu ofiarą nieprzemyślanych założeń urbanistycznych, które potęgują proces rozlewania się miasta, rozrastania jego przedmieść. Na pewno potrzebne jest odpowiednie planowanie przestrzenne. Niepohamowaną potrzebę budowania w kierunku wertykalnym, zamiast horyzontalnym (które ma swoje naturalne ograniczenia), nazwałem na potrzeby swojej dokumentacji fotograficznej obsesją. Stąd również odwołania do wieży Eiffla, której historię powstania uważam za kwintesencję problemu agresywnej architektury, silnie ingerującej w przestrzeń miejską. Oczywiście tego typu potrzeba istnieje w cywilizacji od zawsze. Ciekawy natomiast jest fakt, że w pewnym momencie widok Sky Towera w osi wrocławskich ulic stał się moją własną obsesją wizualną.
Jaki kolejny projekt szykujesz?
Ten jeszcze nie jest skończony. Kontynuuję pracę nad Obsesją, część zaplanowanych zdjęć będę mógł wykonać dopiero pod koniec roku, kiedy z drzew opadną liście. Jesienią br. około 20 fotografii zaprezentowanych zostanie po raz pierwszy w Galerii Entropia we Wrocławiu, której prowadzący niezwykle pozytywnie odnieśli się do tego cyklu. Natomiast w przyszłym roku planujemy połączyć siły z bliskim mi fotografem Maciejem Hermanem. Jakiś czas temu okazało się, że zupełnie tego nie świadomi i niezależnie od siebie, realizujemy podobne cykle – ja we Wrocławiu, on w Gdyni. Myślę, że spojrzenia na to samo zagadnienie z perspektywy dwóch miast będą ciekawe. Mam również w planach projekt fotograficzny dokumentujący wspomniane urbanistyczne rozlewanie się Wrocławia, który najprawdopodobniej zrealizuję tym razem w kolorze. Drugim interesującym mnie tematem lokalnym – o miejskim charakterze – są liczne betonowe schrony, w większości jeszcze sprzed I wojny, których obecność ma wyraźny wpływ na kształt zabudowy mojego miasta.