wtorek, 25 lutego 2014

Stojąc obok - Josef Sudek, romantyczny indywidualista

Josef Sudek to twórca, którego całe życie artystyczne związane było z Pragą. Podobnie jak Eugène Atget, którego nie sposób wyobrazić sobie spacerującego po ulicach innych niż paryskie, czeski fotograf oddał się całkowicie swemu miastu. Zmieniając style, sposoby ekspresji wizualnej, Sudek pozostał wierny swemu miejscu w przestrzeni. To ono inspirowało go do przyjrzenia się otaczającej rzeczywistości okiem fotografa, człowieka igrającego z żywą materią świata oraz martwotą jego papierowego wizerunku, warunkowało przemiany języka wypowiedzi, dostarczało wrażliwości jego spojrzeniu.


Artykuł dostępny jest w serwisie O.pl, zapraszam do lektury!

suplement do wpisu, 16 marca 2014:


 fot. Josef Sudek, z archiwum Bogdana Konopki


 fot. Josef Sudek, z archiwum Bogdana Konopki


Powyższe, wykonane przez Sudka odbitki nie zostały zabrane po śmierci z jego atelier i przez lata niszczały przez wilgoć i pleśń. Zbutwiałe prace uratowała z ruin domu sąsiadka artysty i przekazała Bogdanowi Konopce, który tak wspomina tę tajemniczą i intrygującą sytuację: [...] mój interlokutor na pytanie dlaczego przetrzymał to niemal 30 lat i daje to dziś mnie, uśmiechnął się i z jakaś cichą radością, a może ulgą w oczach odpowiedział: nie wiem… Po czym jakby się pozbył jakiegoś ciężaru, zawrócił na pięcie i poszedł sobie zostawiając mnie z tysiącem pytań na ustach. Te zdjęcia nie posiadają żadnej wartości handlowej ni muzealnej, są w stanie śmierci klinicznej; więc po co tak długo je chronił? Jak ktoś, kto nie zna mojej profesji i ogromnej sympatii dla sudkowego dzieła wpadł na pomysł by podarować mi kulawego wierzchowca ? Skąd mógł wiedzieć, że dla mnie ten cień cienia będzie autentyczną relikwią, bo cóż jest wart gwoźdź z krzyża chrystusowego bez śladu rdzy? Z drugiej strony trudno tu mówić, że są to fotografie Sudka, jako że czas i wilgoć przemieniły je w zupełnie nowe byty pozostające w stanie ciągłego umierania aż do ostatecznej nicości. W mojej bibliotece znajduje się pięć książek Josefa Sudka ale w żadnej nie zostały opublikowane te; co najwyżej podobne motywy. Wynika z tego, że dla samego mistrza te kopie były jedynie roboczymi wglądówkami. Te fotografie są ulotnym cieniem Sudka, więc by uratować ich czar i urok pieczołowicie zeskanowałem te resztki zanim zupełnie umrą. Być może nasze cienie spotkają sie kiedyś tam w zaświatach, nie wiadomo tylko czy ten sudkowy podsunie mojemu kufel z piwem na powitanie, czy tez zdzieli nim po głowie.
Bogdan Konopka, Paryż 15.03.2005 (w 109 rocznicę urodzin Josefa Sudka). Tekst opublikowany w piśmie "Format" nr 46 (1-2) 2005.

czwartek, 20 lutego 2014

Słowa, słowa, słowa II

Kolejne dwa tomy książek prosto z drukarni. O pierwszym pisałem we wrześniu ubiegłego roku: http://mateuszpalka.blogspot.com/2013/09/sowa-sowa-sowa.html. Tym razem nie mam w nich jednak żadnych artykułów. Na okładki trafiła fotografia z września 2012, przedstawiająca pozostałość po łemkowskim domu w rejenie Beskidu Niskiego, oraz lalka z Wrocławia z marca 2011.




wtorek, 11 lutego 2014

Inna historia? Recenzja pierwszej części Historii fotografii Lecha Lechowicza


Wizualną klamrę dla książki Lecha Lechowicza Historia fotografii 1839-1939 stanowią dwie fotografie umieszczone na pierwszej i czwartej stronie okładki. Pierwsza, autorstwa Julii Margaret Cameron, to kolodion z 1867 roku przedstawiający angielskiego naukowca Johna Herschela, który dał fotografii jej dzisiejszą nazwę. Druga to wykonany w 1931 roku przez Józefa Głogowskiego portret Witkacego, artysty, który sytuując się blisko estetyki surrealizmu, eksperymentował z obrazem własnej tożsamości i którego samobójcza śmierć w 1939 roku wyznacza upiorną górną cezurę w historii fotografii.


Pełny tekst recenzji ukazał się na portalu O.pl. Zapraszam do lektury!

piątek, 7 lutego 2014