niedziela, 13 października 2013

André Köhler ODRA_RHEIN_ODER_REN

W październiku 2011 (ale czas mija!) byłem na ciekawej wystawie fotografii w Galerii Entropia. Autorem zdjęć był André Köhler (ur. 1968, Hanower), fotograf raczej mało w Polsce znany, o którym jednocześnie ciężko dowiedzieć się w sieci więcej, niż można przeczytać w jego albumie.

Wystawa składała się z kilkudziesięciu zdjęć Odry i Renu. Towarzyszący ekspozycji album podzielony został na dwie części. Fotografie Odry pokazują wybrzeże polskie widziane przez rzekę. Jest to więc spojrzenie "niemieckie". Projekt Köhlera ma ciekawy tytuł: ODRA_RHEIN_ODER_REN. Kolejność słów oraz ich zapis wersalikami sprawia, że niemieckie "ODER" staje się przy odpowiedniej lekturze nie nazwą rzeki, a spójnikiem łączącym niemiecką i polską wersję nazwy Renu. Prezentowane na wrocławskiej wystawie fotografie eksponowane były w białych passe-partout, bez szyb, w wielkości ok. 20x30. 

Projekt jest bardzo ciekawy, utrzymany w nastroju i stylistce chłodnego dokumentu. Kadry są wystudiowane, skomponowane z dbałością o poprawne odwzorowanie pionów i poziomów. Światło jest dość intensywne, ale zarazem równomierne. Temat rzeki, która w przypadku Odry łączy od zakończenia wojny dwa państwa, jest interesujący zarówno fotograficznie jak polityczno-społecznie i na pewno domaga się wizualnego komentarza. Nie wiem, czy istnieją podobne realizacje wykonane na większą skalę przez innych artystów. Na pewno warto poruszać takie kulturowo-historyczne kwestie. W kontekście prac Köhlera przypomina się od razu Ren wg Andreasa Gursky'ego... ten czarno-biały jest moim zdaniem bardziej emocjonujący :)

Na wystawie w 2011 spotkała mnie bardzo miła sytuacja. Album Köhlera, który chciałem kupić, otrzymałem od Galerii Entropia w prezencie! To już drugi raz, kiedy dostałem prezent w tym miejscu - wcześniej, wiele lat temu, był to album od Wiesława Hudona na wernisażu.

"Odra Rhein Oder Ren"  Köhlera składa się z 60 fotografii oraz dwóch esejów autorstwa Reginy Wyrwoll i Esther Kinsky, oba w języku polskim i niemieckim. Opublikowany został przez niemieckie wydawnictwo Kehrer.

Wszystkie podpisy pochodzą z informacji zawartych w albumie.

Okładka albumu André Köhlera, zdjęcia na okładce: Wrocław, wiadukt kolejowy nad Starą Odrą, 13.04.2004

Oława, most na Odrze, 17.04.2006

Okładka albumu André Köhlera, zdjęcia na okładce: Duisburg Bruckhausen, widok z Alsumer Berg na Zakłady Thyssen AG, 19.03.2008


Album wydany jest w naprawdę perfekcyjny sposób. Niestety skaner - mimo, że to Epson V700 - nie poradził sobie najlepiej z fakturą papieru albumu. Na skanach widać coś wyglądającego jak raster. Natomiast funkcja jego usuwania spowodowała mocny spadek ostrości obrazu, dlatego zostawiłem je w pierwotnej wersji. Nie znalazłem w sieci żadnych prac André Köhlera, oprócz kilku na stronie Galerii Entropia.  Album można kupić w Amazonie.

Oława, zbiornik wodny na obrzeżach miasta, 17.04.2006

Kostrzyn, bastion Król, 26.04.2006

Szczecin, most Długi, widok na stare miasto, 09.04.2004

Trzebież, port, 25.04.2006

Remagen, dawny most na Renie, 14.05.2008

Kolonia-Deutz, przy moście Hohenzollernów, 27.05.2004

Leverkusen, zakłady firmy Bayer AG, 29.03.2008

Ren w okolicach Zons, 31.03.2008

Düsseldorf , port (widok na elektrownię Lausward I), 19.05.2004

 Düsseldorf, Mannesmannufer, 28.05.2004

Nijmegan, rzeka Waal na zachód miasta, 19.05.2008




Suplement
Inne fotografie Köhlera: link. Sądząc po ostatnim zdjęciu i jego podpisie "Wejście do ciemni" - być może przedstawiają jego mieszkanie.

6 komentarzy:

  1. Raster mozaikowy? Epson go nie rozkminia...
    Słyszałem o tym projekcie w kontekście tych rejsów literackich i wyglądało to na przedsięwzięcie bez sensu, tymczasem zdjęcia świetne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten papier jest perlisty. Z pozoru matowy, a pod kątem punktowo odpija mocno światło. W każdym razie ogląda się go dobrze, bo pogłębia czernie nie tworząc jednocześnie efektu lustra, ale skanuje fatalnie.

    Odnośnie wspomnianych przez Ciebie rejsów, zacytuję fragment wprowadzenia napisanego do katalogu przez Reginę Wyrwoll:

    "[...] André Köhler [...] towarzyszył ze swoim aparatem rejsom literackim "Odra Ren 2004 - granice na rzece". [...] W oparciu o temat tych dwóch rzek André Köhler rozwinął własny projekt artystyczny i podróżował potem samotnie, już nie na pokładzie statku. Przez kilka lat poruszał się tropem leżących wzdłuż obu rzek miast i krajobrazów, jakie znalazł na kartkach pocztowych z lat dwudziestych i trzydziestych minionego wieku. Docierał do przedstawionych na nich miejsc, a do tego wynajdywał nowe, inne motywy, który swoim aparatem uwieczniał na czarno-białych zdjęciach."

    Czyli rejsy literackie były motywacją do podjęcia projektu. W 2004 roku sfotografował kilka nadodrzańskich miast: Lubiąż, Wrocław, Frankfurt nad Odrą i Szczecin oraz i kilku miast niemieckich m.in. Kolonię i Düsseldorf. Najnowsze zdjęcia są z 2008.

    Ciekawy jest natomiast inny fragment:

    "Zasadniczo jednak wynika z przenikliwej jasności obrazów, spowodowanej brakiem cienia. Faktycznie trudno w tych zdjęciach doszukać się pory dnia, przez co nie są one osadzone w strumieniu czasu.
    Ten projekt fotograficzny nie jest podróżą w czasie, jak można by przypuszczać, przeciwnie: nieobecność czasu przenika te zdjęcia, bez różnicy czy widać na nich puste krajobrazy przybrzeżne, architekturę czy wielki przemysł. [...] Z dala od wszelkiej dokumentacji projekt fotograficzny André Köhlera koncentruje się na kulturowej esencji, przynależnej tym fundamentalnym rzekom, której w przeszłości zwykle nie dostrzegano."

    ... i tu można podjąć polemikę.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Strumień czasu" i "fundamentalna rzeka"... zupełnie jak jakiś rodzimy tekst z pisma Format ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chodzi o przekład to "Zeitstrom" akurat się zgadza, natomiast w drugim przypadku równie dobrze mogło chodzić o "istotne", "główne", albo po prostu "dorodne" rzeki. Nie tyle kwestie językowe mnie tu jednak zastanowiły, co wyrażona w tekście obawa przed dokumentacją oraz sugestia o nieobecności czasu na tych fotografiach. Są one bowiem wyraźnie i silnie osadzone w kontekście czasowo-przestrzennym, momentami nawet politycznym.
    A jeśli już coś językowo mi zazgrzytało to "kulturowa esencja", bo to po niemiecku jakoś mi groźnie brzmi... :)
    O Formacie złego słowa nie powiem!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja to rozumiem, jesteś z Wrocławia ;)

    Czy Entropia żeni ten album za polskie pieniądze?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przypominam sobie żeby mieli księgarnię, bo na to raczej za mało miejsca, ale może napisz: entropia@entropia.art.pl

    OdpowiedzUsuń